Forum poświęcone przygodom Eragona i jego smoczycy Saphiry opisanych w cyklu Dziedzictwo Christophera Paoliniego.
Kolejny ważny port. Tutaj podobno wynajmuje się statki płynące do Vroengardu, chociaż przecież zwykli ludzie nie powinni próbować się tam dostać. Jednak, w wyjątkowych sytuacjach...poza tym, w Nardzie jak nigdzie indziej potrzebują zboża. Za zboże można tam dostać wszystko.
Offline
Moderator
Wielka armia stanęła przed murami Nardy.Lecz zamiast rycerzy ustawionych w szeregach ujrzeli balisty i katapulty,obsadzone przez wyśmienitych łuczników.Oczy Valnira zwężały się z trwogi.
"5000 nie starczy,zostanie z nas mokra plama-jeśli będziemy mieli szczęście"-myślał gorączkowo.
Dobra,prowadź armię a ja sobie popatrzę.-Sykną Vanlir ze złośliwym uśmiechem,odwrócił się i ruszył na tyły wojska.
Co?!-Krzyknęła wściekła Elfka.-Przecież to twoja armia.
Mają rozkaz cię słuchać,teraz możesz się wykazać.-Sykną jeszcze bardziej sykliwie z dużą szczyptą złośliwości.
Ahhhh... ty...jak ja ciebie nie znoszę.-Odparła Elfka i odwróciła się w stronę Nardy, wyciągnęła miecz i ruszyła do ataku.
Finrevored arkejas fleter.-Mrukną niedbale Vanlir.
Główna brama pękła z hukiem,burząc po kolei kawałki muru.Christin poprowadził tam wojska,a Vanlir ruszył leniwie w tamtą stronę.Minęła godzina zanim spacerkiem dotarł do murów.Spojrzał przez wyłom w murze.Zobaczył sporą grupę swoich żołnierzy z Christin na czele,walczących w samym porcie.Vanlir wyciągną miecz i pobiegł w tamta stronę.W końcu dotarł do swoich żołnierzy powoli wypieranych przez napierających wrogów.Rozciął 5 wrogich żołdaków jednym cięciem i podbiegł do Christin.
I jak idzie?!-Spytał złośliwie.
A jednak zachciało ci się walczyć.- Rzekł Elfka patrosząc kilku rycerzy wroga,jej mina mówił,że nie ma zamiaru kontynuować rozmowy.
Nagle na jednym z domów przystaną łucznik w złotej szacie.Wycelował w Christin,mrukną jakiś czar i wypuścił strzałę..... Vanlir widział jak w zwolnionym tempie strzała zbliża się do walczącej Christin....
Letta.-Szybko wydukał,ale strzał leciała dalej..... z kocią szybkością skoczył na tor lotu strzały.Poczuł jak Zatruty grot przecina zbroję i jego własne ciało,opadł tuż obok Christin.
Jak to...-Zachłysnęła się Christin.
Ty na prawdę nic nie rozumiesz...-Stwierdził Vanlir dusząc się własna krwią,jego przecięte płuca zalewały się posoką,a szkarłatna plama rosła na kamiennej drodze.....
Ostatnio edytowany przez ArtokV (Tue-09-03-10 17:09:22)
Offline
króliczek
nieee! nie, proszę- Christtin zaczęła płakać. Vanlir mimo rany był tak zdziwiony... Czemu ona płacze, przecież ona mnie nie nawidzi...-Myślał gorączkowo
Do tego czasu Christin nieco ochłonęła, uklękła koło niego, i wymamrotała jakieś zaklęcie...
Nagle jego rana zniknęłą... Tak jak grot znajdujący się w jego płucach..A potem nastąpiło zdarzenie którego się nie spodziewał, Christin zbliżyła się do niego, i pocałowała w usta -Już wszystko dobrze- powiedział spokojnie...
Offline
Moderator
Nie,ty kochasz Jerdocka.-Stękną Vanlir.-Nawet jeśli chcesz być ze mną.... to nie możliwe..
Czemu?!-Spytała znów lekko zdenerwowana Elfka.
Widzisz jestem inny i mam dziwne usta,znaczy paszcze ( )-Rzekł uśmiechnięty.
Elfka wstała widząc,że Vanlir robi z niej głupią,odwróciła się i wyszła za mury.
Ej... źle mnie uleczyłaś!-Krzyknął za nią dalej uśmiechnięty.... czuł jakby coś w jego umyśle pękło.
"Dobrze niech sobie idzie... minie troszkę czasu zanim zrozumie dlaczego to zrobiłem" pomyślał Wielki Kot i znów przybrał kamienny wyraz twarzy.Tocząca się an dole bitwa nie obchodziła go za bardzo.
Lepiej tego nie wspominać Jerdockowi.-Mrukną podchodząc do płaczącej Elfki,ale ta wyciągnę sztylet...
Odsuń się!-Krzyknęła przez łzy.
Dobra,ale nie wspominaj Jerdockowi o tym.... zdarzeniu-Odparł spoglądając na nią z ukosa.-Może kiedyś... kiedy będę normalny......
Offline
Proszę o pisanie myślników przy dialogach...
Offline
Moderator
Dałem po wypowiedziach... to przed też??
Tak, bo nie wiem, w którym miejscu zaczyna się rozmowa //MG
Offline
króliczek
- Czemu ci teraz tak na tym zależy!? Co z tego że on się dowie?- krzyknęła nadal przez łzy- zresztą to ty nic nie rozumiesz, nie kocham Jerdocka, i nigdy nie kochałam!
Offline
Moderator
-Nie!-Skończył ostro.-Nie i koniec... nie mogę...jedyne co mogę to zabić ciebie....
Christin nie odzywała się....
Ponownie założył hełm i ruszył w dół by pomóc swojemu wojsku.
-Lepiej nie przyznawaj się przed Jerdockiem... z nim będziesz.....szczęśliwa.-Odparł.
-Wcale nie-Krzyknęła z rozpaczy.
A właśnie,że tak.-Sykną Vanlir na powrót swoim głosem.-Glabrinean.
Elfka znieruchomiała związana więzami magii.
-Poczekaj tu trochę...-Rzekł odwracając się, po chwili znikną w porannej mgle.
Offline
Moderator
Walka toczyła się w mniejszej sakli niż na początku.Około po 1000 żołnierzy stało po obu stronach.Vanlir wpadł w swój żywioł-walkę.Czerpał radość z zabijania wrogów,zaczął nawet liczyć pokonanych wrogów.
Niestety walka skończył się szybciej.Cel Vanlir nie został spełniony,chciał pobić rekord Rorana Młotorękiego,ale brakło z 260 powalonych przeciwników.Walka została skończona z wynikiem 1800 żołnierzy.1500 pozostawi w mieście a 300 wziął ze sobą.... po rozwiązaniu Christin ich relacje znów oziębiały....
//Miasta i Twierdze Neutralne//Terim//
Offline
kotek
Miasta i Twierdze Neutralne / Narda
-Panie mamy problem parę mil z tond jest obóz ponad 1000 urgali.
-Zostawcie ich mnie!
Jerdorck wbiegł do obozu jako elf. Siekał Mordował i zabijał każdego nawet kobiety i dzieci. Po zabiciu 1043 zaczął tracić siły. Zabiwszy ostatniego padł znów bez sił. Wyrył sobie na ramieniu liczbę 1347.
Offline