Forum poświęcone przygodom Eragona i jego smoczycy Saphiry opisanych w cyklu Dziedzictwo Christophera Paoliniego.
Revan przyglądał się co się działo międy trójką przyjaciół wiedział że niema czasu na takie sytuacje więc wprost spytał się czy ma go przywołać czy nie.
-Im więcej czasu tracicie tym bardziej jest od was oddalony i trudniej go będzie sprowadzić a jego sąd nadejcie za minimum jedną godzine wasz wybór.
-Ale to ma cene twoje duchy i jego też.
Offline
-Nie wiem... Frenfoder by tego nie chciał, ale żyć to na pewno... Niech zdecyduje Arkaja... W końcu to ona była przy jego śmierci...
(Decydujcie.)
Offline
kotek
niechce wracać... chce żebyście zrobili to co napisałem... możecie?
Offline
W tym momencie, zza jednego z domów, wyszedł elf w białym płaszczu.
-Gerrung? - zapytała Arkaja nie przestając łkać.
-Tak, dziewczynko... - rzekł Gerrung - Witajcie, przyjaciele... - powiedział kładąc nacisk na "przyjaciół".
-Czego chcesz? Tu zginął nasz przyjaciel, a ty tak tu sobie wchodzisz! - oburzył się Sanix.
-Tak... Tu zginął mój brat...- Prawie krzyknął
-Frenfoder to nie twój brat! - krzyknęła Arkaja.
-To mój brat... Przyrodni... Mieliśmy wspólną matkę, elfkę, lecz różnych ojców. Jego ojciec był nędznym człowiekiem, a mój elfem czystej krwi.
-Szczycisz się tym panie elfie? - zapytał Revan z pogardą - Ja jestem człowiekiem, lecz jestem potężniejszy od wielu elfów.
-Tak. Oddajcie mi ciało mego brata. - rzekł.
-Może i jesteś jego bratem według krwi, lecz nigdy nie pokazałeś się memu przyjacielowi. On był MI bratem, bardziej niż tobie... - powiedział Sanix ze łzami gniewu w oczach.
-Zamknij się. - rzekł ostro Gerrung.
-Mam go wskrzesić? - Zapytał Raven
-Ty? Ty jesteś tylko plugawym człowiekiem, ty nie ożywisz go, a przynajmniej nie będzie taki jak być powinien...
-Nie tylko on tu jest człowiekiem! - Oburzył się Sanix
-Milcz, zabieram jego ciało, tylko magia starożytnych może go uczynić takim jakim powinien BYĆ!
-Oszalałeś. - Pisknęła Arkaja
-Nie. - Wziął martwe ciało w ramiona i odszedł.
-Co robisz? - zapytała Arkaja gdy Sanix szybkim ruchem zarzucił kaptur na głowę.
-Dowiem sie co chce zrobić. - Odrzekł i ruszył za elfem.
-Nie powinniście byli tego robić. - Powiedział spokojnie Raven.
-Czemu? - Zapytała zaciekawiona Arkaja przez łzy.
-On się zmieni... - po tych słowach odszedł.
Arkaja została sam, nie wiedziała co ze sobą zrobić, powoli zawlekła się do gospody, nie zwracała uwagi na ciekawszkie spojżenia gapiów, weszła do swojego pokoju i rzuciła się na łużko.
Od razu zasnęła...
Sanix obserwował Gerrung'a, który zaniósł ciało Frenfoder'a do pięknego domu. Sanix bez większego problemu przeszedł przez ogrodzenie i zajrzał przez okno.
Ciało Frenfoder'a ostało ułożone starannie na podłodze a wokół niego stało sześć innych elfów, krąg rozluźnił się a przy głowie Frenfoder'a stanął elf, który liczył sobie kilka tysięcy lat.
przyłożył ręce do głowy ciała i zaczął coś mruczeć, oczy pod powiekami Frenfoder zaczęły wariować, rany zniknęły o on sam stawał się jakby elfem.
Teraz już nie przypominał człowieka pod żadnym względem.
Nagle Sanix zobaczył jak Fefrendor szybko wciągnął powietrze, otworzył oczy i przmówił spokojnym nie należącym do niego głosem:
-Bracia, dziękuje.
-Witaj pośród żywych bracie.
Sanix uderzył w okno i krzyknął:
-Frenfoder!! Frenfoder, słyszysz mnie?
"Nowy" elf podszedł do okna i zapytał:
-Kim jesteś?
-To ja Sanix...
-Nie znam cię...
-Lepiej z tąd odejdź. - Rzekł Gerrung.
Sanix, odwrócił się i pobiegł do gospody miał dziwne przeczucie, że arkaja już
tam jest.
By Darel & Pawelpq16
Offline
kotek
ja pierdziu... nie o to mi chofzilo ale mam pomysla...
Offline
Revan szedł.
-Głupcy próbują go zciągnąć zaklęciami hahaha nie moge się doczekać kiedy on ich wszystkich pozabija ten gerrung jest takie jak inne elfy ogarnięte pychą zarozumiałe traktujące inne rasy z pogardą
tylko dlatego że magia zależy od siły ciała i umysłu a oni mają to od urodzenia elfy to słowo wymówił z gniewem i pogardzą myślą że są lepsze wspomagali ludzi tylko dlatego że wirzyli że sobie nie damy rady i z*ebiemy wojne, a jego, tego gerrunga zabije osobiście.
To wymawiając wszedł do wróżbity.
-Zaczynaj.
Wróżbita zaczął mamrotać zaklęcia wymawiał je z godzine Revan czuł się coraz lepiej.
Gdy skończył Revan czuł napływ mocy stał się potężniejsy niż kiedykolwiek.
-Teraz moge zrealizować moje plany.
-Dziękuje ci za wszystko kiedy będziesz miał z kimś problemy w umyśle krzyknij moje imię a przybęde.
-Dobrze przyjacielu.
-Żegnaj.
//Miasta i twierdze neutralne//gil'ead//Gospoda
Offline
"Gerrung mi powiedział że go nie ożywie a co on ma swoich elfich kolegów ja mam ciebie boga śmierci który objawił się w postaci wygnanego ducha ty możesz decydować o duszach ty możesz je sprowadzać spowrotem,
dzięki twojej wiedzy ja teraz tagże moge,a oni spieprzyli sprawe już niedługo on ich wszystkich pozabija a ja zabije tą pyszną gnide Gerrunga."
"Wiesz co ci powiem masz racje oni nie mogą go sprowadzić nie są czarnoksiężnikami jak ty i nie mają mojej wiedzy,ale nie napalaj się tak odrazu"
"dobrze."
Offline
DS, wcale nie musisz już nim sterować.
Offline
Tańcząca z Cieniami
Sanix zastał Arkaje skuloną na środku pokoju w karczmie. Stał w drzwiach przez chwile przypatrując się mokrej od łez twarzy dziewczyny, w końcu podszedł do nie mówiąc:
Offline
Tańcząca z Cieniami
mam kontynuować czy cos napiszesz PQ ?
Offline
-Frenfoder już do nas nie wróci - rzekł Sanix ze smutkiem.
-Dlaczego? Dlaczego on... - załkała Arkaja.
-Takie było jego przeznaczenie. Nasz przyjaciel... - mówił chłopak - Odpocznij, a jutro wyjedziemy stąd.
Sanix wyszedł do swojego pokoju i spakował swój tobół. Był gotowy do drogi. Położył się na sienniku, rozmyślając o tym co ujrzał po rytuale ożywienia Frenfodera.
"Czy to musiał być on? Każdej osobie z którą jestem jakoś powiązany przydarzyło się coś złego... Moi rodzice, Lester i Avia, Frenfoder..." - myślał chłopak.
"Co jeżeli coś stanie się Arkaji? Muszę ją chronić, ale największym niebezpieczeństwem dla niej jest moja obecność... Muszę odejść." - Sanix'a nurtowały złe przeczucia.
Nazajutrz Sanix szybko osiodłał konia i wyjechał bez pożegnania. Myślał, że jest winny wszystkim tragediom, które napotkały jego bliskich.
Miasta i twierdze neutralne / Bullridge
Offline
Punkty:
Fafnir + 5
PQ +5 (za pomoc)
Offline
Tańcząca z Cieniami
Arkaja powoli otworzyła oczy, usiadła na łóżku, wszystko ją bolało. Szybko opłukała twarz i poszła do pokoju Sanix`a, nie znalazła go tam, zdziwiło ją to więc spytała właściciela czy nie zostawił dla niej jakiejś wiadomości. Gdy dowiedziała się że już wczoraj wieczorem w wielkim pośpiechu opuścił wioskę zakręciło jej się w głowie. "Dlaczego to zrobił? Czemu mnie tu zostawił?" jej głowę wypełniło tysiące pytań ale żadnych odpowiedzi.
Z zamyślenia wyrwał ją czyjś ciepły głos.
-Wszystko w porządku? - Spytał sie Errung.
-Zostawił mnie. - Wyszeptała dziewczyna.- Zostałam sama, Sanix uciekł a Frenfoder nie żyje.
-Jestem jeszcze ja, nie przejmuj się nimi, współczuje ci z powodu Frenfodera, gdy on zginął Sanix`a widocznie już nic tutaj nie trzymało. - Errung objął dziewczynę ramieniem.
- Myślałam że traktuje mnie jak przyjaciółkę, a on nie podróżował ze mną tylko z Frenfoderem.- Arkaja poczuła się jak by ktoś dał jej cios w brzuch.
- Nie martw się, eeeee mam nadzieje że się nie obrazisz ale wczoraj powiedziałem o tobie matce Oruno, a ona kazała cię przyprowadzić, zgadzasz się?
-To chyba zły pomysł, wyglądam trochę...... rozumiesz, nie chce żeby miała o mnie złe zdanie.- Arkaja spuściła głowę starając się na chwile zapomnieć o Sanix`ie i Frenforderze.
- Spokojnie, ona doprowadzi cię do prządku, czsami Oruno wraca do domu w gorszym stanie, przyzwyczaiła się.
-Dobrze mogę pójść.
Errung delikatne ujął twarz Arkaji i patrząc jej w oczy powiedział;
-Nie martw się, będzie dobrze, znalazłaś swoją rodzinę, spróbuj zapomnieć o tych których nie obchodzisz, poza tym mam coś dla ciebie.- Errung wymusił usmiech, bardzo starał się pocieszyć dziewczynę, ale jego również bolała strata Frenfodera.
-Co takiego? - Spytała zaciekawiona.
Errung rzucił jej jabłko.
Errung zaprowadził Arkaje do domu Oruna, zdziwiły ją jego rozmiary, duży, jednopiętrowy dom na obrzeżach miasta.
Errung zapukał w ciemne drewniane drzwi, otworzyły się ukazując niską kobietę o okrągłej, śmiejącej sie twarzy i długich rudych lokach.
-Witajcie drogie dzieci, wchodzicie wchodzicie. - Przywitała ich kobieta. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, kobieta wyminęła brata Arkaji i zwróciła się do dziewczyny.
-Jak ty wyglądasz, drogie dziecko?!- Matka Oruna złapała się za głowę.
-Zaraz przygotuje kąpiel, uczeszemy cię ubierzemy ........ aleś ty chuda! I nakarmimy - Wymieniała kobieta drapiąc sie po brodzie.
-Naprawdę nie trzeba, poradzę sobie. - Arkaja starał się wykręcić.
- O nie, nie, nie, nie pozwolę by siostra przyjaciela mojego syna wyglądała jak żebraczka . - Kobieta złapała Arkaje za rękę i pociągnęła w stronę schodów, pół- elfka z nadzieją spojrzała na brata, ale ten tylko do niej margnął i wyszedł do innego pokoju.
Po kąpieli, czesaniu i wielu innych zabiegach matka Oruna podarowała dziewczynie białą sukienkę, gdy Arkaja zaczęła dziękować, kobiety tylko ją wygoniła do innego pokoju i kazała się ubrać. Pół-elfka posłusznie przebrała się, sukienka była piękna, biała z pięknym krojem, z długimi rękawami, w pasie miała zdobiony czarny pas. Gdy Arkaja wyszła z pokoju kobieta klasnęła w zachwycie.
-Od razu lepiej. - Uśmiechnęła się matka Oruno.
Arkaja podziękowała kobiecie, prosząc ja tylko o to by oddała jej pelerynę, zgodziła się. Obie zeszły na dół, gdzie zastały Errunga w zamyśleniu wyglądającego przez okno.
-Oooo, Arkajo wyglądasz jak inna osoba. - Errung uśmiechnął się smutno do dziewczyny, przypominając jej jednocześnie o stracie.
-Przepraszam. - Errung zauważył zamianę w twarzy dziewczyny. - Nie chciałem.
-Chciałabym się przejść. - Oznajmiła Arkaja, kierując się w stronę wyjścia, jej brat natychmiast zjawił się u jej boku.
-Sama.- Powiedziała dobitnie, chłopak posłusznie odsunął się.
Arkaja spacerowała wśród wąskich uliczek, próbując odgadnąć powód dla którego Sanix ją zostawił. Niestety nic poza tym co powiedziała Errung nie przychodziło jej do głowy.
Nagle Arkaje ogarnęło dziwne uczucie, poczuła że naprawdę brakuje jej Sanix`a, jeszcze nigdy sie tak nie czuła, wiedziała że powinna go szukać, wiedziała nie potrafi usiedzieć na miejscu kiedy jego nie ma obok niej, nagle przestało ją obchodzić czy on chce ją widzieć czy nie, chciała być obok niego. Dziewczyna nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego " No ładnie" pomyślała.
Nie wiedziała czy robi ze względu na to że źle się czuje kiedy nie ma obok niej Sanix`a, czy dlatego że się o niego martwi, ale poszła do karczmarza pytając go czy wie dokąd wyjechał chłopak, gdy ten odpowiedział jej że do Bullridge, dziewczyna bez zastanowienia, po kryjomu zabrała swoje rzeczy i opuściła dom matki Oruno, zostawiła jedynie liścik w którym wyjaśniła parę spraw i obiecała że wróci.
Wieczorem opuściła miasto podejmując nieprzerywaną podróż w stronę Bullridge.
//Miasta i Twierdze neutralne/Bullridge//
Ostatnio edytowany przez Zielonooka (Sun-21-02-10 20:42:56)
Offline
Revan czuł się doskonale właśnie wykonał zlecenie ale dowiedział się że ma konkurencje.
-Zobaczymy kto to jest. (ArtokV to do ciebie ).
Właśnie zobaczył elfa który z pogarda wymawiał imie mężczyzny,cwaniakował tak z dwójką towrzyszy chłopak przywołał dwa duchy w postaci skorpionów gdy te ich ugryzły znikneły.
-A teraz sobie umierajcie koniec ery elfów które są takie zarozumiałe pełne pychy już niedługo to ja będe im dyktował jak będą potęrzne.
Offline
Zielonooka +6
Offline