Forum poświęcone przygodom Eragona i jego smoczycy Saphiry opisanych w cyklu Dziedzictwo Christophera Paoliniego.
Pawelpq16:
- Tak znałem, co prawda twoją matkę też i brata...
- Znasz moją rodzinę, skąd? - Przerwała zniecierpliwiona.
- Proszę nie przerywaj, chciałbym opowiedzieć Ci całą historię od początku.
- Przepraszam - odpowiedziała z udawaną skruchą, w głębi siebie była bardzo podekscytowana.
- No więc Twój ojciec był moim bliskim przyjacielem, a przynajmniej wtedy kiedy nie byłem jeszcze Cieniem, poznałem go w Ellasmerze, przed ukończeniem szkolenia, był równie narwany jak ja, od razu staliśmy się przyjaciółmi, potem do miasta przybyli ludzie, a wśród nich twoja matka. No cóż on od razu zakochał się w niej, i wcale się nie dziwię, była wyjątkowa. Potem urodziliście się wy, znaczy ty i twój brat.
Twój ojciec i matka wyjechali nie wiem do kąt, ale później usłyszałem o masakrze karawany z wami... Myślałem, że nie żyjecie...
Ostatnio edytowany przez Darel (Sun-24-01-10 22:21:00)
Offline
Zielonooka:
Dziewczyna słuchała z napięciem, a później zapytała:
- Jaki on był, no mój ojciec?
- No cóż, trochę mi go przypominasz, jesteś do niego podobna... Świetnie władał każdą bronią i sprawnie magią, tak miło go wspominam.
- Jak mam Ci pomóc?
Cienia zdziwiła nagła zmiana tematu lecz odpowiedział:
- Słyszałem kiedyś o pewnym kamieniu... AAA!!! Uciekaj!! Ratuj się, zaczęło się... - Powiedział i znów zaczął się zamieniać w Cienia - Czerwony rubin z Gil'eadu! - Krzyknął.
Arkaja natychmiast wskoczyła na konia i ruszyła galopem przed siebie.
Przemian trwała długo, a to dzięki temu, że jego jestestwo nie zostało do końca opanowane przez duchy...
Offline
kotek
Miasta i Twierdze Neutralne/Daret/Droga wjazdowa
-Marrow-krzyknął Tettric-Gdzie się podziewałeś??
-Co ty ku$#a od mnie chcesz?! Nie znam cię dziadu!- "zdychaj" pomyślał sobie.
Chłop padł na ziemie.
Marrow nawet nie spojrzał na trupa.
W gospodzie powiedział do jednego z ludzi siedzących przy stole:
-Wypie#$alaj śmieciu.
-Bo co mi leszczu zrobisz?
-Wykastruje.-Marrow żucił zaklęcie kastrujące po czym dobił wroga mieczem, i za pomocą magi wyżucił z miejsca.-Dawać mi tu prochy!!
Niestety przedawkował i umarł a jego ciało zostało spalone....
P.S tworzę nową postać
Offline
Tańcząca z Cieniami
Arkaja zwolniła dopiero gdy jęki Sanix`a ucichły, krążąc w kółko, nie wiedziała co począć. "Co teraz?? Jechać na poszukiwanie tego całego rubinu ?? " Z zamyślenia wyrwał ją czyjś przerażony głos:
-Pani!! Zaczekaj!
Dziewczyna zwróciła konia w stronę źródła dźwięku, z krzaków wyłonił się biały koń, jego jeźdźcem był najprawdopodobniej elf. Zdziwiona pół-elfka spytała.
-O co chodzi czy coś sie stało kim jesteś?
-Nic ci nie jest Pani?? Ten potwór - Elf splunął na ziemie- On mógł ci coś zrobić.
-On jest przyjacielem mojej rodziny.....przynajmniej tak twierdzi....
-Nie wierz mu Pani gdy tylko okażesz chwile słabości staniesz się taka jak on.
-Dziękuje za ostrzeżenie, kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz ? - Dopytywała się Arkaja.
-Na imie mi Alan, widziałem cię samotnie spacerującą w biedniejszych dzielnicach i widziałem też tego potwora podążającego twoim śladem niczym cień, nienawidzę Cieni, nie mogłem pozwolić na to by tak piękna dziewczyna zginęła w jego zimnych dłoniach.
Arkaje zaskoczył ten komplement.
-Jestem wdzięczna za to że zapragnąłeś mnie chronić, widzisz jednak że nic mi nie jest i potrafię o siebie zadbać.
- W to nie wątpię.-Elf obdarzył Arkaje pięknym uśmiechem.-Zdradzisz mi swe imię Pani ??
-Arkaja.
Wtedy ją olśniło, widziała już tego elfa, nie dawno, mijał ją na ulicach w Daret, to jego zimnego spojrzenia nie mogła znieść.
-Piękne imię, co teraz poczniesz Pani ?
-To chyba nie twoja sprawa, ale mam zamiar spędzić zbliżającą się noc tutaj, nie chce wracać do miasta.
-Nie wiem czy mógłbym dziś zasnąć, ze świadomością że zostawiłem cię tu samą, czy pozwolisz bym ci towarzyszył tej nocy ? - Kolejny uśmiech.
-Skoro nalegasz zostań, ale wiedz że przez pół mojego krótkiego zycia sypiałam w lasach mając wokół siebie gorsze zagrożenia niż Cienie i jak widać żyje.
Mówiła szykując ognisko, elf tylko się jej przyglądał "Chyba nie ma zamiaru mi pomóc" wetchnęła.
Ostatnio edytowany przez Zielonooka (Sun-24-01-10 23:17:25)
Offline
Zielonooka:
Elf patrzył na nią cały czas, gdy wreszcie zirytowana tym dziewczyna krzyknęła:
- O co chodzi!?
- O nic piękna Pani, po prostu nie widziałem jeszcze tak pięknej istoty jak ty.
Arkaja trochę się zaczerwieniła. "Co jak co, ale komplementy to on prawić umie."
- A może panie elfie pomógłbyś mi wreszcie.
Zszokowany elf podniósł się zebrał drewno, ułożył je i jednym słowem podpalił.
- Arkajo wybacz, że nie pomogłem od razu.
Offline
Zielonooka:
-Co ten potwór od ciebie chciał? - zapytał elf.
"Powiedzieć mu?" - myślała Arkaja.
-Dlaczego aż tak nienawidzisz Cieni i niewinnych ludzi, którzy się nimi stali? - zapytała.
-Cienie to zło w czystej postaci. Nie da się ich zwalczyć, bo cały czas powstają nowi. Poza tym są bardzo niebezpieczni, a ja wiem o tym dobrze... Oj bardzo dobrze...
Ostatnio edytowany przez Pawelpq16 (Fri-05-02-10 17:40:43)
Offline
kotek
Miasta i Twierdze Neutralne / Daret/ droga w lesie
Frenfoder jechał przez las nagle zobaczył jakieś obozowisko. Zsiadł z konia ukrył go i podkradł się w pobliże ognia. Nagle został uderzony w głowę i stracił przytomność.
Offline
Tańcząca z Cieniami
-To znaczy że miałeś szanse poznać bliżej Cienie?-Dopytywała się Arkaja
-Tak-Powiedział przez zaciśnięte zęby elf i spuścił głowę. Arkaja uznała że lepiej nie kontynuować tego tematu.
-Mam wrażenie że już cię widziałam w wiosce, byłeś z grupą elfów w srebrzystych płaszczach, jednak wtedy twoja twarz przepełniona była bólem.
-Tak to byłem ja, nie każ mi proszę tłumaczyć tamtejszego wyrazu twarzy, wole udawać że nic się nie stało.
-Przepraszam. -Arkaja spuściła wzrok.
Nagle nieopodal obozowiska pękła gałązka, Arkaja zerwała się na równe nogi, elf również. Dziewczyna wskazała punkt za jego plecami, Alan zniknął na chwile w krzakach, wrócił ciągnąc nieprzytomnego mężczyznę.
-Szpiegował nas. -Oznajmił
-Poszukam jego konia, a ty go zwiąż - Powiedziała Arkaja i znikła w ciemnym lesie.
Gdy wróciła, elf siedział jak by nigdy nic.
-Kto to może byc??-Spytała
-Możliwe ze jeden ze sługów Cienia, najlepiej go zabic póki jeszcze jest nieprzytomny.
-Nie! -Krzyknęła- Poczekajmy aż się ocknie. - Powiedziała stając między Elfem a szpiegiem.
Elf się skrzywił ale wrócił na swoje miejsce.
Offline
DS:
Gdy się obudził spostrzegł elfa, potrząsnął głową i przemówił:
- Kim jesteś?
- Siedź cicho, już byś nie żył gdyby nie pani Arkaja. - Odrzekł elf.
Po kilkunastu minutach do obozu wkroczyła pół elfka prowadząc za sobą kasztanowego konia.
Offline
Tańcząca z Cieniami
Spojrzała na niego ale szybko odwróciła wzrok, przywązała, konia do drzewa.
-Czy mogę już zakończyć jego nędzny żywot.- Spytała Alan słodkim głosem.
Arkaj tylko skarciła go wzrokiem i usiadła obok więźnia.
-Kim jesteś? Jak ci na imie? I dlaczego nas szpiegowałeś?
Offline
kotek
-Frenfoder się zwe jestem elfem szpiegowałem was bo mam nadzieje że znacie mojego kuzyna. Ma on na imie Marrow, Marrow Jadenn znacie go?
-On nie żyje-Allan uśmiechnął się ironicznie.-Przećpał.
-CO??!!-Marrow wyzwolił z siebie magie która oguszyła starszego elfa.
-Co ty zrobiłeś?- spytała Arkaja
-Tylko go oguszyłem. Należało mu się za to że nakłamał o Marrowie. Opowiedz mi coś o sobie- w chwile później przeciął więzy za pomocą magii.
Offline
Piszcie bo mi się to podoba
Offline
Ich rozmowa trwałaby dalej, lecz po kilku chwilach rozległ się cichy syk, wychwycony przez uszy Frenfodera.
-Uciekajcie! Ktoś tu jest! Człowiek!
-Kveykva! - rozległ się grzmot i z pobliskich chaszczy błysnął jasny piorun, który trafił we Frenfodera i przygwoździł do ziemi. Elf nie przeżyłby, gdyby nie jego kolczuga z Adamantu, która złagodziła uderzenie energetyczne. Po tej scenie, z krzaków wyłonił się Jigrizarad. Błysnął jasnymi ślepiami i gwizdnął przez palce. Po chwili z krzaków wyłonił się tuzin ludzi w czarnych płaszczach z kapturami. Byli oni uzbrojeni w błyskające sztylety, a za ich plecami rysowały się kontury kusz. Zgromadzenie przy ognisku było otoczone.
Ostatnio edytowany przez Pawelpq16 (Fri-05-02-10 17:41:03)
Offline
kotek
Frenfoder ocknął się i krzyknął
-ch$j wam w du%py!-wszystkim wrogą łącznie z cieniem "coś" się wbiło wiadomo gdzie.Zaczął zabijać jednego po drugim po czym został już tylko cień.
(tu wyzywam cię na pojedynek)
Offline
Tańcząca z Cieniami
-Sanix? -Szepnęła Arkaja podchodząc do cienia.
Ale ten tylko na nią spojrzał i uderzył w twarz. Dziewczyna upadała, jednocześnie podcinając nogi Cieniowi i wyciągając miecz z pochwy. Cien chciał ją znów uderzyć ale nie zdążył, Arkaja rozcieła jego szarą skóre na ramieniu, zgiął się w pół, dziewczyna powoli wycofała sie do tylu.
Ostatnio edytowany przez Zielonooka (Tue-26-01-10 21:33:45)
Offline