Forum poświęcone przygodom Eragona i jego smoczycy Saphiry opisanych w cyklu Dziedzictwo Christophera Paoliniego.
Arkaja przybiegła natychmiast i zobaczyła jak Frenfoder wyjmuje miecz i atakuje Revana. Następnie jego ostrze gładko przechodzi przez jego ciało, nie czyniąc mu szkód.
-Uspokój się... To iluzja. Wysłałem ją by obwieścić wam, że będę was ścigał dopóki nie przejmę mocy waszych Duchów. - przemówiło widmo, po czym znikło w kłębie dymu.
-Skoro to była iluzja to oryginał jest niedaleko. Możliwe, że w mieście. - powiedział Frenfoder.
-Szybko! Sanix jest w niebezpieczeństwie! Ten Revan może mu coś zrobić.
Obydwoje rzucili się do wyjścia, a później w stronę w którą poszedł Sanix.
Offline
Jeśli dojdzie do walki to spotkacie wyimaginowaną postać, będę nią sterował
Offline
Tańcząca z Cieniami
Biegli wąskimi i ciemnymi uliczkami mając nadzieję że na którejś z nich spotkają Sanix`a. Nie mylili się. Gdy skręcili w jedną z węższych uliczek usłyszeli gardłowy śmiech Revana, od razu skierowali się w jego stronę, byli coraz bliżej. Gdy dzielił ich od nich tylko jeden zakręt usłyszeli odgłos kuli przecinającej powietrze, Frenfoder szybkim ruchem pociągnął Arkaje do tyłu, upadli na ziemie, w tym samym momencie w miejsce gdzie przed chwilą byli uderzyła wielka kula ognia.
-Dziękuje- Wyszeptała dziewczyna. Znów ruszyli w stronę odgłosów, tym razem ostrożniej.
Gdy wyszli z zza zakrętu ujrzeli Sanix`a i Revana stojących na przeciwko siebie. Twarz Revana wykrzywiona była w okrutnym uśmiechu.
Oboje natychmiast ustawili się po obu stronach Sanix`a.
Offline
kotek
-Musimy go zabić.... jest zbyt niebezpieczny.
Offline
Za Revanem pojawiał się dym czarny i nieprzenikniony jak mrok.
"Tym razem masz ich pochwycić i sprawić by stracili przytomność"
"Tylko pamiętaj masz ich nie zabijać!!!"
Revan wyrwał kawał skały po czym stanął na niego i zaczął się unosić,gdy był wystarczająco wysoko dym ruszył w strone trójki przyjaciół.
Offline
Pamiętajcie, że można stworzyć nową postać, tylko trzeba przy starej napisać, że nie żyje.
ZO, dopisz sobie 4pkt. bardzo fajnie zaczęłaś pisać pochwalam
Ostatnio edytowany przez Darel (Mon-08-02-10 20:34:10)
Offline
-Nie możemy się poddać tym Duchom… - rzekł Sanix.
-Tak. Może są one silne, lecz nie sprostają naszym połączonym siłom. – uśmiechnęła się Arkaja.
-Zabije tego Revana! Zdradził mnie, a teraz atakuje jakimś mrokiem, czy dymem… Sam już nie wiem! I tak go zabiję! – zirytował się Frenfoder, a następnie wyszarpnął miecz z pochwy i rzekł w Pradawnej Mowie:
-Audr! – co spowodowało uniesienie go w górę, na wysokość Revana.
W tym czasie „dym” wezwany przez czarnoksiężnika zgęstniał i otoczył Arkaję i Sanixa.
-Vindr! – Arkaja spróbowała rozwiać kłębowisko niebezpiecznej materii – To nic nie daje. Masz jakiś pomysł?
-Tak… Chyba tak… Mrok można zwalczyć światłem, czy tak? Garjzla! – z jego ręki wystrzelił snop światła, który chwilowo rozproszył napierającą na nich ciemność. Sanix utrzymywał zaklęcie jeszcze przez chwilę, lecz Duchy, które ów mrok stworzyły odparły je z łatwością.
Sanix stęknął boleśnie.
-Co się dzieje? – spytała Arkaja.
-Duchy są zbyt silne. Nie dam rady utrzymać zaklęcia. Kiedy próbowałem, odkryłem, że są ich setki. – jęknął Sanix.
Tymczasem Frenfoder wskoczył na tą samą unoszącą się w powietrzu górkę kamieni co Revan. Wykonał piruet i z impetem uderzył czarnoksiężnika płazem miecza, który stoczył się z niej i spadł na ziemię. Przeturlał się na plecach, by wytracić impet i wyszarpnął Skorpiliusa z pochwy.
-Teraz walcz ze mną! Nie bój się. Nie zrobię ci krzywdy… Trwałej… - zaśmiał się Revan.
Frenfoder także zeskoczył z góry i odpowiedział:
-Licz się ze słowami, nekrofilu!
Po chwili obaj rzucili się sobie do gardeł. Revan obiegł Frenfodera i uderzył go okutą rękawicą. Ten przewrócił się na plecy i szepnął:
-Sköliro…
Zaklęcie to odbiło następne uderzenie Revana.
-Będziesz krył się za magiczną tarczą? Amator! Nic ci to nie da. Naina! – ryknął czarnoksiężnik, oślepiając chłopaka – To właśnie okoliczności twojej śmierci… Jakieś ostatnie życzenie?
-Tak… Żebyś zgnił w piekle, gnido! Żryj to! Adurna jierda! – z ręki Frenfodera wystrzelił szeroki strumień wody.
-Wodę zwalcza się ogniem, czyż nie? Brisingr raughr. – rzekł Revan zjadliwie, wyczarowywując kulę ognia, która zderzyła się ze strumieniem.
-Brawo, Revan, ale moich ataków będzie więcej… Oj więcej… Kveykva! – Frenfoder uderzył Revana błyskawicą.
-Aaaaargh! Nie zabijesz mnie! – wykrzyknął Revan z bólem. Odpłacę ci się… WaÍse heill. Och… Od razu lepiej. A teraz zabiję cię mieczem.
Czarnoksiężnik uniósł Skorpiliusa i podbiegł do Frenfodera, z zamiarem przebicia go mieczem na wylot, lecz ten wykonał półobrót i krzyknął:
-Vindr! – co odepchnęło jego napastnika.
Tymczasem mrok już całkiem zacisnął się wokół Arkaji i Sanixa, którzy oboje utrzymując magiczną tarczę wokół siebie, trzymali skorupę ciemności w bezpiecznej odległości. - by Pawełpq16
Z głośnym trzaskiem i rozbłyskiem światła zmaterializował się jakiś nieznajomy. Elf, uzbrojony w długi miecz (Pamiętacie Andurila), nie miał na sobie zbroii.
- Kto to? - zapytała Arkaja.
- Nie wiem, ale ciekawi mnie co on tu robi. - Odrzekł Sanix.
Elf dobył miecz z pochwy, wyciągnął lewą rękę, wystrzeliło z niej bardzo jasne światło, które rozproszyło "ciemność", a wszyscy w pobliżu usłyszeli jęk bólu, to duchy.
Arkaja i Sanix wyczerpani obroną przed napierającymi duchami upadli, lecz po chwili wrócili do siebie.
Elf parł na przód, znów wyciągnął lewą rękę, Raven zawisł w powietrzu kilkanaście stóp nad ziemią.
- Kim jesteś? - Zapytał Frenfoder.
- Kimś kto nienawidzi takich jak on. - Wskazał na Ravena. - Mój pobratymiec źle zrobił szkoląc Cię. - Zwrócił się do Chłopaka wiszącego nad ziemią.
Raven krzyknął ile sił w płucach:
- Jierda!!!
Zaklęcie odrzuciło Elfa do tyłu, lecz ten zrobił tylko salto w tył i zgrabnie wylądował na ziemi.
Raven rzucił się z mieczem na Elfa, zaczęli walczyć, Elf blokował każdy cios, jego dość długie włosy były posklejane od potu. Wirowali tak w tańcu ostrzy przez kilka minut. Gdy nagle wszystko się zatrzymało, Elf stał, miecz wypadł mu z ręki, a z jego brzucha wystawał miecz Ravena.
- Uciekajcie!!! - Ryknął Elf. - Uciekajcie, ja go zabiorę daleko...
Zbliżył się do chłopaka złapał go mocnym chwytem za ramie, Raven próbował się wyrwać lecz nic to nie dało, Znów trzask i rozbłysk światła, Obaj zniknęli... - by Darel
(Fafnir Pustynia Hadaracka część zachodnia, tam dobijesz Elfa.)
Ostatnio edytowany przez Darel (Mon-08-02-10 21:17:11)
Offline
kotek
-O ku$wa ja pie%ole! Co to było?
Offline
Zaległe punkty:
DS + 9
Fafnir + 9
PQ + 7 i za opis + 7
Zielonoka + 10 (7 jest za ten długi opis, więc jeśli jeszcze nie dodałaś to teraz możesz więcej)
Offline
kotek
-Frenfodrze, Sanixie, muszę jechać do Terimu.-rzekła Arkaja.
-Jadę z tobą-krzykneli obaj.
-Tak myślałam że to zrobicie.
-Poczekajcie chwilę, skontaktuję się z moim mistrzem, poproszę go żeby przybył tam może on poradzi nam co mamy zrobić z Revanem.-chłopak usiadł i skoncentrował się
"-Mistrzu jeśli mnie słyszysz to mi odpowiedz.
-Nie jestem twoim mistrzem.
-Zapomniałem, mógłbyś przybyć do Terimu?
-Dobrze, jaki masz problem?
-To dość skomplikowane. Jak przyjedziesz to ci wytłumaczę.
-Dobrze do zobacznia niedługo.
Do zobacznia"
Frenfoder padł na ziemię wyczerpany.
-Co ci?-krzyknęła Arkaja
-Nic proszę daj mi rubin z mojej torby zużyłem masę energi.
Chłopak doładował energie, odpoczął przez 2 minuty.
-No i co jedziemy-spytał się Sanix.
-Już.
//Miasta i Twierdze Neutralne / Teirm//
Offline
Sanix wyruszył wraz z Frenfoderem i Arkają.
//Miasta i Twierdze Neutralne / Teirm//
Offline
-Wiesz gdzie pojechała ta trójka z którą walczyłęm?
-Nie powiem bo oni mnie zabiją.
Za Revanem pojawia się dym.
-On zabije cię wcześniej jak nie powiesz.
-Ja nic niewiem szczerbaty wie więcej odemnie widział waszą walke i przysłuchiwał się rozmową.
-Dobrze gdzie mieszka?
-W biedniejszej dzielnicy.
-Dziękuje ci bardzo 30 koron w nagrode,aha nic byśmy ci nie zrobili jesteś uczciwym i niewinnym człowiekiem takich nie zabijam.
//Miasta i twierdze neutralne/Daret/Dom szczerbatego./
-Witaj słyszałem że wiesz gdzie pojechali ci z którymi walczyłem.
-Wiem ale nie powiem jestem biedny wiąże koniec z końcem a ty...
Revan żucił na stół sakiewke z 250 koronami prosze a teraz powiedz gdzie pojechali.
-Do teirimu.
-Żegnaj i dziękuje ci bardzo.
"Zgłupiałeś 250 koron"
-Żal mi takich ludzi on był uczciwy i wiązał koniec z końcem nigdy nieczego złego nie zrobił ja zabijam ludzi którzy mają coś na sumieniu on nic nie zrobił.
//Miasta i Twierdze Neutralne / Teirm//góry przy Teirmie./
Ostatnio edytowany przez Fafnir (Tue-09-02-10 15:12:52)
Offline
Ponure myśli nawiedziły Millana kiedy wjechał do tego miasta. Nigdy nie lubił brudnych, pełnych mętów karczm, ani brudnych łóżek w gospodach. Cóż, nie było wyjścia. Otworzył drzwi jednej z gospód, usiadł przy ladzie i zamówił sok porzeczkowy ( ) Postanowił się przysłuchać, o czym mówią ludzie.
-I wtedy on w niego błyskawicą. Walnął go, a on nic. No mówię wam! Wymamrotał szybko jakieś zaklęcie, i skoczył na niego z mieczem. Ale ten drugi wykonał pół-obrót, i walnął go magią. Odrzuciło go chyba na jakieś 10 stóp... Aż tu nagle pojawił się jakiś Elf. Potężny był... obrócił Cienia w powietrzu głową w dół... on próbował coś tam mu zrobić, ale niezbyt mu wychodziło. Cień się uwolnił, i zaczęli walczyć... okładali się mieczami tak szybko, że oczy nie nadążały z oglądaniem. I nagle zatrzymali się, a w boku elfa tkwił miecz. Ale elf sie nie poddał, chwycił go i zniknął. A reszta odjechała
- To pewnie oni walczyli przy jeziorku - chociaż nie miał dowodów, że to oni, miał pewność o tym, jakiś cichy głosik w głowie mu podpowiadał aby za nimi jechać. W końcu jego nauczyciel powiedział mu, że istnieje nie zgłębiona magia, tajemnicza. Czuł że to jest to. Szybko podszedł do człowieka który to opowiadał, złapał go i wyszedł z gospody.
-Powiesz mi panie, dokąd odjechali? Zapłacę...
-To dziwne, bo jesteś już drugim, który o to pyta...
- naprawdę? zamyślił się Millan - to jak, powie pan? zapłacę 300 koron...
- do Teirmu panie...
-dziękuję- rzekł Millan, rzucając sakiewkę z pieniędzmi.
-Czy ja kiedyś odnajdę spokój?- zaśmiał się, przejeżdżając przez bramę Daret...
//Miasta i Twierdze Neutralne / Teirm
Ostatnio edytowany przez Michal_przyst (Tue-23-02-10 21:22:15)
Offline
kotek
Miasta i Twierdze Neutralne / Daret// Gospoda
Jerdorck podszedł do bufetu i poprosił o bimber i małe piwo. Zanim zrealizowano jego zamówienie zdążył sprawdzić większość umysłów. Niestety w żadnym nie było nic o cieniu. Gdy wypił bimber wrócił do swego zajęcia. W jednym z umysłów znalazł bardzo ciekawą informację. Człowiek przypomniający wyglądem cienia był wczoraj nad rzeką. Jerdrock szybko wypił piwo rzucił na stół woreczek złota i wybiegł z baru. Po 5 minutach znalazł się nad rzeką tu zaczął badać ślady.
-Czego szukasz elfie?
-Kim jesteś?-Jerdrock szukał właściciela tajemniczego głosu.
-Jestem Barthorg.
-Pokaż się.
-Skoro ci tak bardzo na tym zależy...-przed oczami Jerdorcka ukazał się cień.
-Jesteś cieniem!
-Wiem-zaśmiał się ironicznie.
-Co zrobiłeś mojemu przyjacielowi?!
-A więc to był twój przyjaciel... Tylko to może go ocalić-mówiąc to pokazł malutką fiołkę z jakimś płynem którą natychmiast połknął.-Jeśli jej chcesz musisz mnie zabić.
-Ty psie. Nie masz szans.
-Zobaczymy.
-Brisingr!- Szata cienia się zapaliła po wypowiedzeniu tego zaklęcia.
-A więc umiesz się bawić?
-Nie gadaj tyle tylko walcz!
-Ty młody, ty głupi!
Ich walka trwała ponad 10 godzin żaden nie mógł zdobyć przewagi. W pewnej chwili Jerdrock potknął się o korzeń i padł na ziemię.
Offline
kotek
-Wygrałeś. A teraz mnie zabij! Nie będę Cię błagać o litość!- Jerdorck wymówił te słowa z pogardą.
-Gardzisz mną elfie?
-TAK! Gardzę!- ogromny przypływ emocji zmienił go w Ra'zaca.
-O kur%a! Kim ty jesteś?!
-ŚŚŚŚmiercccciąąąą!-wysyczał po czym rzucił mieczem w cienia. Nie zabił go na stałe gdyż trafił w brzuch.
Gdy próbował się uspokoić na tyle by zmienić się spowrotem w elfa dojrzał smoka na horyzoncie. Wtedy był pewny że nie da rady z przemianą przed spotkaniem z Christin.
Offline